Z punktu widzenia Sergio:
Patrzę na swojego maleńkiego synka, a moje serce kocha ten
widok. Junior wyciąga miniaturowe rączki w kierunku sufity, jak gdyby chciał go
sięgnąć, obserwuje świat słodkimi, zaszklonymi oczkami. Dopiero co przestał
płakać, jest jeszcze trochę rozdrażniony. Gładzę dzieciątko po brzuszku, które
wczoraj razem z mamą opuściło klinikę "Sanitas La Maraleja". Waży
dokładnie 3,2kg i stanowi prawdziwy okaz zdrowia. Nic dziwnego, to mój
pierworodny - musi być silny jak tatuś. W przyszłości będzie równie sławny oraz
podziwiany...
- Ziemia do Sergio! Już całkiem przestałeś kontaktować?
Blanca macha mi ręką przed oczami. No tak, przestałem
skupiać się na rozmowie. Myślałem jednak, że odeszła dawno obrażona,
powiedziałem jej przecież, że mowy nie ma o rezygnacji ze szkoły. Młoda
ubzdurała sobie występowanie w reklamach, czy coś podobnego. Tysiąc myśli na
minutę wpada tej dziewczynie do głowy. Niedawno odnosiła piłkarskie sukcesy w
żeńskim składzie Sevilli, mnóstwo ludzi zazdrościło mi utalentowanej siostry.
Przypuszczałem nawet, iż zacznie grać zawodowo, ale rozpoczęła niestety
bezsensowną pogoń za modelingiem, wszystko zaprzepaszczając. Drugą Naomi Cambel
nie została, na łaskę trenera też nie miała co liczyć. Ricardio nie przyjął
ponownie Blanci. Skoro zmarnowała szansę zaistnienia w sporcie, niech teraz
wykaże się intelektem, a od głupot trzyma z dala. Oczywiście buntownicza
smarkula ani myśli mnie słuchać. Wzięła chyba sobie za punkt honoru podważanie
mych decyzji.
- Skończ marudzić, czy Pilar przypadkiem cię nie wołała? -
Rzucam nie spuszczając wzroku z Juniora.
Chica okrąża łóżeczko bratanka usiłując przechwycić moje
spojrzenie.
- Słyszałeś chociaż co powiedziałam? Mógłbyś mnie nie
ignorować?
- Mógłbym. - Syczę przez zaciśnięte zęby. - Jeżeli jednak
sądzisz, że po wczorajszej nocnej eskapadzie padnę ci do stóp, jesteś w
poważnym błędzie.
- Ja oczekuję tylko odrobiny zrozumienia! - Wybucha
siedemnastolatka. - Jak ty byś się czuł w miejscu, gdzie wytykają cię palcami,
uważają za kompletnego półgłówka oraz obsmarowują twoją szafkę szminką?!
- Ironizujesz. - Stwierdzam, lecz mina brunetki przekonałaby
każdego niedowiarka. - Poważnie ktoś zrobił ci kawał? - Pytam wreszcie.
- Kawał? Laski z mojej klasy są zupełnie powalone,
zazdroszczą mi sprawności bo same chociażby piłki kopnąć nie potrafią. Od
pierwszej lekcji w-f'u mszczą się na mnie jakimiś idiotycznymi sposobami.
Oszaleć można! - Coraz bardziej podnosi głos.
Upominam dziewczynę, by przy dziecku zachowywała ciszę po
czym wzdycham głęboko. Oszaleć to prędzej mogę ja z nią.
- I jedynie przez parę kretynek mam szukać dla ciebie nowej
szkoły? To jest najlepsze madryckie liceum. Masz lepsze obiekcje?
- Wolałabym najzwyklejsze, publiczne, nawet gdyby znajdywało
się w szemranej dzielnicy. - Oświadcza wojowniczo, krzyżując ręce.
- Śnisz. Pójdę tam i oznajmię że jestem twoim bratem. Wtedy
stuprocentowo zaczną darzyć cię większym szacunkiem.
- Ani mi się waż! Nie potrzebuję batalionu fałszywych
przyjaciół, pragnących moim kosztem zdobyć tanią sławę!
- No to radź sobie sama. Pewnie zaraz pokażesz im, gdzie ich
miejsce. - Nie potrafię ukryć rozbawienia. Dałbym głowę uciąć, iż naciągnęła
mocno tę historię oraz próbuje ze wszystkich sił postawić na swoim.
- Nie widzisz człowieka w człowieku?! Jeżeli choć trochę...
- Dosyć. - Zakrywam dłonią usta krzyczącej Blanci. -
Zachowuj się ciszej do cholery.
Sekundę później sprawdzam, czy nie wystraszyła wrzaskami
noworodka.
- Zrozum wreszcie, że prędzej odeślę cię rodzicom niżeli
pozwolę zrujnować sobie przyszłość. Braniem mnie na litość marnujesz jedynie
czas i energię. - Tłumaczę głosem nieznoszącym sprzeciwów. - A właśnie, prawie
bym zapomniał, masz bezterminowy zakaz wychodzenia wieczorami, w domu natomiast
zjawiasz się przed dwudziestą, jasne?
Chica zaniemówiła. Dobrze, iż wzrokiem nie można zabić,
inaczej padłbym już trupem. Ewidentnie chciała co nie co ugrać, nie
przewidziała również mało korzystnego obrotu spraw. Może gdyby złość mi
odrobinę zeszła, potraktowałbym siostrę łagodniej. Jednak wczoraj przeszła samą
siebie...
Uciekła przekupiwszy wpierw ochroniarzy, więc ci nie pisnęli
ani słówka o jej wybryku. Dopiero w środku nocy odkryłem z przerażeniem, że
Blanci nigdzie nie ma. Bez chwili namysłu wyruszyłem na poszukiwania gówniary.
Przeczesałem wszystkie kluby, nim zadzwoniła przyjaciółka mej siostrzyczki -
Marisol i poinformowała łaskawie, iż ta została u niej na noc. Solidnie
zjechałem obie panny, które pod presją przyznały się do balowania.
To rozwścieczyło mnie jak płachta byka. Zmierzając po
siostrę ustaliłem nowy plan działania, dłużej tak być nie mogło.
Następnego dnia odbyłem poważną rozmowę z Cristiano, mój
pomysł bardzo go zaskoczył... Nic dziwnego, poprosiłem przecież napastnika o
coś, o co nigdy by nie podejrzewał. Sam byłem pełen obaw pytając Portugalczyka,
czy pomoże mi zapanować nad Blancą. Podczas pierwszych dwóch minut nie zdołał
wydusić ani słowa, kiedy jednak zaproponowałem kieliszek czegoś mocniejszego
dla rozluźnienia i przy nim wyjawiłem swoje obawy dotyczące małolaty, zaczynał
mnie powoli rozumieć.
- Przez ochroniarzy czuje się pozbawiona wolności. Muszę
mieć na nią wzgląd, ale nie chcę by miała wrażenie, że ją kontroluję. To nas od
siebie oddala... - rzekłem, błądząc wzrokiem oraz raz za razem dolewając nam alkoholu.
- Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby popełniła jakieś głupstwo.
- Współczuję ci, choć nie mam młodszej siostry. - Odparł
Cris. - Jak dobrze pamiętam, dawniej Katia i Elma opiekowały się mną, a nie
odwrotnie.
- Może Irina da wam córkę, pewnie wcześniej czy później sam
doświadczysz tych katuszy.
- Oby nie. Jak dokładnie ma wyglądać moje zadanie? - Spytał.
Przeszedłem do rzeczy.
- Na początek zdobądź jej zaufanie. Blanca otworzy się tylko
przed tym, komu naprawdę zaufa. Zacznie zdradzać swoje plany, jeżeli będą
niepokojące, poinformujesz mnie o nich. Ja nie potrafię z niej czegokolwiek
wyciągnąć, zwierza się jedynie Pilar, ale ta cholerna kobieca solidarność... -
Westchnąłem. Szczerze powiedziawszy, oczekiwałem od ukochanej większego
wsparcia.
- Tylko tyle?
- Cóż... Spałbym spokojniej wiedząc również, że przestała
wagarować i nie odwiedza potajemnie szemranych miejsc. - Dodałem, a zaraz
poczułem wyrzuty sumienia.
Jakim prawem oczekuję, iż najbardziej zapracowany piłkarz
świata, kosztem swojego drogocennego wolnego czasu, zacznie szpiegować
siedemnastolatkę? Jak gdyby nie miał nic ciekawszego do roboty. Kazałem
przyjacielowi zapomnąć o tej prośbie, twierdząc, iż lepiej zrobię wynajmując
detektywa.
- Nie ma mowy, pomogę ci bo od tego są kumple. Dlaczego
jednak sądzisz, że właśnie mi się uda zdobyć zaufanie Blanci?
Chociaż reakcja Ronaldo mocno mnie zaskoczyła, nie
zamierzałem wtedy snuć domysłów. Wierzyłem w przyzwoitość faceta, któremu
powierzałem opiekę nad jedną z najważniejszych kobiet mego życia.
- Chica nawija ciągle o tobie, lubi cię - to widać gołym
okiem.
- Skoro tak, nie mogłeś znaleźć lepszego kandydata. -
Stwierdza Portugalczyk, uśmiechając się szeroko.
- Jakiego kurwa kandydata?! Nie urządzam castingu na jej
narzeczonego!
- Spokojnie! Chciałem powiedzieć, że jestem odpowiednią
osobą. Nie zamierzam tknąć Blanci, już ci to przysiągłem i słowa dotrzymam. -
Przekonywał usilnie.
Byłem wystarczająco trzeźwy, aby wyryć w pamięci obietnicę
dwudziestodziewięciolatka. Dałem się podejść z naiwnością skończonego
kretyna... Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Owa sytuacja nie miała potrwać długo,
tuż po wakacjach rodzice zdecydowali bowiem, odesłać młodą do internatu.
Uratowałaby ją jedynie poprawa zachowania.
Zawarliśmy między sobą swego rodzaju "pakt". W
zamian za przypilnowanie Blanci, miałem być dozgonnym dłużnikiem Portugalczyka.
Ustaliliśmy szczegóły planu oraz wersję, którą przedstawimy dziewczynie jeśli
zacznie się czegoś domyślać. Na zakończenie przedstawiłem mu dość dokładny opis
charakteru, przyzwyczajeń, małych obsesji siostry.
- Pozostaje jedno. - Oświadczył Cristiano po zamówieniu drugiej
butelki whisky. - Wypić toast.
Z punktu widzenia Cristiano:
Mój przyjaciel zadecydował, że pora wcielić w życie pierwszą
część planu. Miała ona polegać na zdobyciu przeze mnie zaufania Blanci. Sprawa
wydaje się być banalnie prosta, jeżeli młoda faktycznie podziwia moją osobę i
może nawet darzy gorętszym uczuciem. Zdążyłem ochłonąć od czasu naszego
pierwszego spotkania, a przynajmniej takie roszczę nadzieje. Kiedy wiem już ile
naprawdę dziewczyna ma lat oraz czyją jest siostrą, łatwiej będzie mi ujarzmić
rządze.
Dziarskim krokiem zmierzam na kort. Jestem trochę spóźniony,
pewnie wszyscy grają już w najlepsze. Uwielbiam tenis, Sergio na bank wybrał to
miejsce, aby odpłacić mi częściowo za przysługę, którą obiecałem mu
wyświadczyć.
Recepcjonista mruga do mnie porozumiewawczo, bywam tu tak
często, iż nie muszę pokazywać personelowi miesięcznego karnetu.
Przechodzę przez charyzmatyczne drzwi i momentalnie
zamieram... Blanca Ramos toczy zacięty bój z Antoniem - klubowym chłopcem na
posyłki. Zaciekawiony, przypatruję im się chwilę. Hiszpan ewidentnie daje jej fory,
łatwo idzie zauważyć, że siedemnastolatka nie grywa regularnie. Choć próbuje
dać z siebie sto procent, popełnia podstawowe błędy w tenisie. Chętnie
poduczyłbym ją tego i owego... Kiedy mój wzrok mimowolnie ogarnia jędrne ciało
Chici, przełykam ślinę. Czuję przypływ adrenaliny, nieposkromiony instynkt znów
daje o sobie znać. Przy każdym podskoku, króciutka sukienka odsłania znaczną
część ud dziewczyny. Mam ochotę wymierzyć brunetce za to solidnego klapsa.
Ich starcie tymczasem dobiega końca, Antonio rozgrywa piłkę
setową. Ku mojemu głębokiemu zdumieniu, Blanca demonstruje perfekcyjny
crosscourt, czyli uderzenie piłki oraz skierowanie jej w poprzek kortu tak, że
w locie przecina linię serwisową. A jednak posiada odrobinę umiejętności.
- Gra z tobą jest czystą przyjemnością. - Czaruje młody
Hiszpan, po czym opuszcza wolno kort.
Biję brawo i zbliżam się do siostry kumpla.
- Kto będzie moją kolejną ofiarą? Ty? - Spytała Piękna, posyłając
mi wyzywające spojrzenie.
- Nie dałaś biedakowi najmniejszych szans. - Nie zdradzam
uśmiechem fałszu.
- Chciałbyś zagrać mecz za 1000eufds?
- W co ja się pakuję? - Wzdycham, chwytając rakietkę.
Pewna siebie przeciwniczka przegrywa już po pierwszym
serwie.
- To się robi tak... - Zaraz mnie oraz Blancę dzieli niecały
metr. - Pozwolisz?
- Proszę.
Kładę dłoń na jej wąskiej talii, drugą natomiast
przytrzymuję prawe przedramię młodej osobniczki.
- Musisz się pochylić, ugiąć lekko kolana, wsiąść zamach i
przeciąć lot piłki.
Chica wykonała zwinny obrót, a wtedy popatrzyliśmy sobie
prosto w oczy, nieziemsko ponętnie.
- Nieźle mi szło póki się nie zjawiłeś. - Dziewczyna robi
naburmuszoną minę.
- Taki już mój urok. Czego taka młoda, śliczna tenisistka z
prowincji szuka w zatłoczonym Madrycie?
- Mówiono ci, że jesteś bardzo agresywnym graczem? -
Odpowiada ciemnooka prowokacyjnym pytaniem. Zaskakujące jak szybko przechwytuje
piłeczkę.
- A tobie, że masz bardzo zmysłowe usta?
W ułamku sekundy skupiam na nich całą uwagę, tak niewiele brakuje
bym zakosztował pocałunku Blanci, przeszkodę stanowiły dosłownie milimetry.
- Skrajnie agresywnym. - Rzuca, odsuwając się ode mnie
nagle.
- Naturalna skłonność do rywalizacji. Czy to cię zniechęca?
- Hmm... Muszę się zastanowić. - Stwierdza uroczo Hiszpanka
po namyśle.
Kwituję rozbawienie szerokim uśmiechem.
- Tu jesteś! - Sergio wkracza do akcji.
Przywitawszy mnie wpierw, obejmuje swoją małą siostrzyczkę
silnym ramieniem, odgradzając nas równocześnie od siebie. Chyba jednak nie ufa
mi całkowicie.
- Właśnie chciałem przedstawić was sobie, ale widzę, że już
za późno. Zostałem wyręczony. - Spogląda to na mnie, to na Chice.
Wygląda, iż dziewczyna wyczuwa podejrzenia obrońcy, ponieważ
szybko zmienia temat:
- Twój przyjaciel próbował rozłożyć mnie na korcie. - Żali
się bratu.
- Naprawdę uważaj Cris, Blanca lubi podpuszczać rywali. - El
Lobo szczerzy białe zęby. Czyżby złość mu tak prędko minęła?
- Następnym razem będzie czujniejszy. - Przekonuje najmłodsza
Ramosówna, a następnie całuje policzek mężczyzny pokryty dwudniowym zarostem. -
Do zobaczenia w "Sabroso"
Jej chód jest zmysłowy. Nie potrafię oderwać spojrzenia od
tych delikatnie zaokrąglonych, boskich bioder. Cóż - nie tylko ja odprowadzam
brunetkę wzrokiem.
- Niezła, co? - Słyszę pytanie, lecz jego sens pojmuję ze
spóźnionym zapłonem.
- No...
Niech to szlag! Gryzę się boleśnie w język.
- Łapska przy sobie, zrozumiano?!? - Hiszpan wyskakuje
napastliwie, dopada mnie również błyskawicznie.
- Zrozumiano, zrozumiano, po co ta prowokacja? - Usiłuję
"strzepnąć" ręce przyjaciela ze swojej koszulki.
- Ty już dobrze wiesz! - odburkuje ponuro obrońca. - Czy na
pewno twoje intencje są czyste? Nie pomagasz przypadkiem ochoczo, aby móc
bzykać ją na boku?
Czuję niemiły skręt żołądka, gdy orientuję się, że taki
układ rzeczywiście by mi odpowiadał. Jestem ostatnim draniem.
- Po cholerę angażujesz mnie w chore akcje, zamierzasz
zbliżyć do Blanci, skoro ciągle wylatujesz z podejrzeniami?!
Nie daję niczego po sobie poznać, choć mam sobie wiele do
zarzucenia. Niczym ostatni drań obserwuję jak przyjaciela dopadają wyrzuty
sumienia.
Z punktu widzenia Blanci:
Zamiast skupiać się na rozmowie towarzyszy, błądziłam
myślami po niebezpiecznych obrzeżach, dłubiąc jednocześnie w talerzu. Od
piętnastu minut niczego z niego nie skonsumowałam, co więcej – nie wiedziałam
nawet jakie danie przede mną spoczywało. Bez przeglądania karty dań, podałam
kelnerowi numer, który chwilę wcześniej wybrała Pilar. Zdałam się całkowicie na
wyszukany gust przyszłej bratowej.
Jedynie, gdy przemawiał Cristiano przekierowywałam swój wzrok
z martwego punktu na… usta mężczyzny. Cholera, moje tak podziwiał, a samego Bóg
obdarzył dużo ponętniejszymi. Każde słowo, które wypowiadał brzmiało jak
poemat, zapragnęłam by szeptał mi do ucha. Byłam zaskoczona śmiałością Portugalczyka
i bez dwóch zdań zauroczona jego flirtem. Jestem prawie pewna, że gdyby nie
wkroczył Sergio, doszłoby między nami do pocałunku. Poczułam przypływ
podniecenia, kiedy nasze spojrzenia się spotkały, a Cris roztoczył wtedy
czarujący uśmiech.
- Słyszałem od twojego brata, że również kochasz samochody. –
Zagadnął mnie napastnik. Ich dyskusja zeszła bowiem na tematy czterokołowców.
- O tak, podobają mi się stare, choć wy wolicie wozy z
bajerami, ja chciałabym jeździć Astonem Martinem, lub ewentualnie unikatowym
Mercedesem Cabrio. – Rzekłam pełnym zapału głosem. Swego czasu często
podziwiałam wystawy przedpotopowych aut, nadal zresztą uwielbiam to zajęcie.
- Specjalnie dla ciebie siostrzyczko, zacznę kolekcjonować
stare fury, pod warunkiem, że zacznę od Astona DB z pełnym wyposażeniem. –
Obiecał obrońca, znając życie wyłącznie, aby się ze mną podroczyć.
- Och, przestańcie zanudzać! – Jęknęła Pilar, którą jak
każdą rasową kobietę, pojazdy mechaniczne guzik obchodziły. No dobrze, nie
każdą…
Świeżo upieczona mama poczęła rozprawiać o swoim maleństwie
oraz wszystkim, co go dotyczyło.
- Nie smakują ci ośmiorniczki? – Spytała dziennikarka, widząc
wypełniony po brzegi talerz Blanci.
Siedemnastolatka straciła resztki apetytu, chociaż i tak nie
miała go za wiele
- Nie jestem zbytnio głodna. – Odparła. – Pójdę się
przewietrzyć. – To powiedziawszy,
szczupła Hiszpanka średniego wzrostu poderwała z krzesła swój zgrabny tyłek.
Nie pytała brata o śmieszne pozwolenie, po prostu wyszła.
Nadzwyczaj chłodne, jak na tę porę roku powietrze, owiało jej nagie ramiona.
Odziana była jedynie w sportową sukieneczkę. Kroczyła żywo przed siebie,
zmierzając ku skrytym za żywopłotem placu. Chciała choć przez chwilę pobyć
sama, aby pozbierać myśli i odetchnąć od przenikliwych spojrzeń brata.
Podziwiała okazałą fontannę, zajmującą calutką środkową
część malowniczego zakątka, gdy poczuła czyiś dotyk na swojej skórze. Odwróciła się raptownie, a zaraz odkryła, iż
od najbardziej powalającego mężczyzny, jakiego tylko można sobie wyobrazić,
dzieli ją wyciągnięcie ręki.
Wdychała zapach perfum Portugalczyka, gdyż on błyskawicznie
napełnił nozdrza oraz pobudził zmysły siedemnastolatki. Jej serce znów zabiło z
kosmiczną częstotliwością. Cristiano stał nieruchomo, przypominając wręcz
posąg. Twarz piłkarza nie zdradzała żadnych emocji – w przeciwieństwie do
odzwierciedlających wszystko oczu dziewczyny. Blancą zawładnęło czyste pożądanie.
- Co tu robisz? – Spytała cicho, napawając się odurzającą,
męską wonią oraz uświadamiając sobie równocześnie, jak ten mężczyzna na nią
działa. – Dlaczego za mną przylazłeś?
- Sergio prosił bym cię przyprowadził. – Odrzekł beznamiętnie
piłkarz, formując usta w idealnie pasującego do chłopca na posyłki grymas.
Młoda Ramosówna za takiego właśnie go uznała.
- Super. Przekaż mu, że nie mam pięciu lat, więc się nie
zgubię. – Warknęła Chica niczym rozjuszona kotka. – Czasem potrzebuję odpocząć
od tego człowieka.
Na przepięknym placu pozostali praktycznie sami, nie licząc
trójki maluchów rzucający do wody kamyki oraz pilnującej ich, starszej kobiety.
Reszta spacerowiczów postanowiła pewnie zażyć
gry w tenisa, o tej porze korty były niemiłosiernie przepełnione.
- Załatwcie to między sobą, nie zamierzam przekazywać
ustnych wiadomości. – Cristiano zaczął powoli odczuwać irytację. Uczestnictwo w
przekomarzaniach rodzeństwa stanowiło ostatnią rzecz, na jaką miał ochotę. –
Chodź.
- Najpierw dotlenię mózg. – Oświadczyła Blanca i znów ruszyła
przed siebie. Dogonienie Brunetki nie przysporzyło napastnikowi wiele trudu. - Czy ta sytuacja nie wydaje ci się co najmniej
podejrzana?
- Słucham?
- Gdybym wczoraj przeszła na świat, uznałabym, że mój
braciszek zaaranżował podwójną randkę, ale jest inaczej. Tydzień temu kazał mi
omijać twoją osobę szerokim łukiem, a teraz… Cóż za zmiana dekoracji, brakuje
jeszcze…
- Iriny. – Dokończył lewoskrzydłowy, choć dziewczyna nie to
oczywiście miała powiedzeć. – Ponosi cię wyobraźnia, chciał jedynie spełnić
marzenie małej siostrzyczki. Podziwiasz mnie, prawda?
- Och, nie schlebiaj sobie. – Ciemnooka dałaby wiele, by móc
zetrzeć emanujący samouwielbieniem, uśmieszek przystojnego Portugalczyka. –
Mimo wszystko węszę jakiś podstęp i przysięgam go wytropić.
Dwudziestodziewięcioletniemu mężczyźnie zapaliła się
czerwona lampka, musiał szybko zmienić temat, żeby nie zostać przypartym do
muru.
- O czym myślałaś, kiedy tak patrzyłaś na mnie podczas
lunchu? – Tym pytaniem nie tylko planował odwrócić uwagę Blanci, ponieważ
również zaspokoić własną ciekawość.
Urodziwą dziewczynę uderzyła fala gorąca. Znacznie bardziej
wolałaby TO zademonstrować, niżeli opisywać słowami. Nie brakowało jej bowiem
odwagi.
- Sądzę, że nie chciałbyś wiedzieć. – Sprowokowała sporo starszego
rozmówce.
Oczy Ronaldo o odcieniu ciemnej czekolady rozbłysły tajemniczym
blaskiem.
- Bynajmniej. Wyjaw mi to, proszę.
- Dobrze. – Rzekła wreszcie, podchodząc wolno do piłkarza. –
Próbowałam sobie coś wyobrazić…
- A konkretniej?- Południowiec uniósł prawą brew.
Blanca bez skrępowania wspięła się na palce i delikatnie
ucałowała kąciki jego ust. Piłkarz – chociaż mocno zaskoczony – momentalnie przejął
inicjatywę. Rozchyliła wargi, więc mężczyzna odpowiedział głębokim, ognistym pocałunkiem.
Trwali tak złączeni, aż wydało się, że można usłyszeć syk tworzonej przez ich
ciała pary. Kiedy próbował wykonać krok w tył, Brunetka przytrzymała go ustami.
Nie chciała opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowała dzięki niemu –
pragnęła aby ta chwila trwała wiecznie.
- Twój smak. – Wyszeptała po skończonym uniesieniu.
Pocałunek jest mową miłości… Ich
rozmowa była bardzo przyjemna.
________________________________________________________
Wedle Waszych życzeń – długi oraz obfitujący w opisy
rozdział J
:* Wiemy, że obiecałyśmy opublikować go bez opóźnień, lecz nam się nie udało… L Niestety obie z Dorotą
mamy napięty grafik, tak będzie go połowy czerwca. Pocieszające jest to, że
lada moment wakacje i mnóstwo czasu na pisanie! *.* Zależy nam na tym
opowiadaniu, dlatego nie mamy najmniejszego zamiaru go zawieszać, przysięgam z
ręką na sercu, że trójeczka pojawi się za równiutki tydzień. ;)
Pragniemy również podziękować gorąco za liczne
komentarze, są dla nas niczym skarb, liczymy, że będzie ich jeszcze przybywać!
:*
Mundial startuje już jutro, więc trzymajmy mocno kciuki za
Portugalię! :D
Muszę uznać że świetne ;) Czytałam i nie żałuję ;) Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na 5 rozdział http://my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMmmmm ale słodko sie zrobiło na końcu! :D co nowy rozdział to lepszy! :* piszcie jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Ciekawe jak potoczy się akcja. Czekam na następny ; )
OdpowiedzUsuńRamos wymyślił niezły plan ale chyba sam nie wiedział na co się ponosi hehe Końcóweczka wspaniała :D Czyzby szykował nam się gorący romans :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam rownież do siebie na nowość :*
Świetne!
OdpowiedzUsuńWchodzę sobie z rana, gdy mi się przypomniało o tym opowiadaniu i patrzę... Nowy rozdział! :)
Świetnie.
Z przykrością stwierdzam, że jej brat jest tępy. Jeśli chciał utrzymać Cristiana z daleka, czemu akurat jemu powierzył to zadanie? Na jego miejscu bym tak nie zrobiła. A przekona się zapewne niedługo.
No nie mogę uwierzyć, że się pocałowali! W końcu, aczkolwiek trochę za wcześnie. Ale cóż... główna bohaterka jest "zwariowana", więc czego się dziwić? Sama bym przy nim łap nie mogła utrzymać xd
Ale wracając do tematu brata... Stanowczo przesadza.
A! No i we fragmencie, gdzie ona mówiła o szkole, a on zaproponował o tym, by ujawniła, że on jest jej bratem... W moim mózgu utworzył się nowy plan :3 Mianowicie Cris, który przyjedzie po nią do szkoły i ... Agrrr <3
Dobra, lecę z wyobraźnią, więc muszę ją przerwać.
Świetnie, dziewczyny. Na prawdę świetne! :)
A co do błędów: literówka na początku rozdziału "kierunku sufity" - sufitu. I gdzieś pod koniec chyba, czy w środku. Zauważyłam, jednak za bardzo byłam zahipnotyzowana rozdziałem, by zaznaczyć i nie mogę teraz znaleźć xd Niekiedy jeszcze błędy w przecinkach, a właściwie ich brak, ale reszta... UH! Świetne. Dużo opisów, za co macie szóstkę! :)
No i życzę Wam weny.
Pozdrawiam
Aleksji
PS. Ta... Portugalia gra o północy drugi mecz w niedziele, a ja mam w poniedziałek z rana egzaminy zawodowe. ŚWIETNIE! :( Nie wyspana znowu pójdę pisać maturalne ścierwo. Ale cóż... TRZEBA OBEJRZEĆ!
(poinformujesz mnie o nowych rozdziałach? Byłabym wdzięczna)
stanzaczytany@gmail.com
facebook.com/Stanzaczytany
Jejku, wydarzyło się i to zdecydowanie sporo! Coraz bardziej uwielbiam to opowiadanie! :D Często trudno mi rozumieć bohaterkę i wczuć się w jej postać, ale akurat w tym przypadku jestem w 7 niebie od samego początku, więc wielkie dzięki Wam za to! Świetnie czyta się tę historię.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do fabuły... Sergio, czyś ty oszalał? Niech mu kupią jakiś ziół na uspokojenie, bo facet ugotuje się ze złości w końcu. Nie powinien zachowywać się w taki sposób. Nie ma 120 lat, by być aż takim starym kurakiem i gdakać z niezadowoleniem na wszystko. Chyba zwariowałabym z takim bratem xd Cristiano jest za to słodki i koniec, o! Choć podejrzewam, że jego misja pilnowania dziewczyny skończy się czymś zupełnie odmiennym do oczekiwań Ramosa. Ale co tam, byłaby z nich świetna para i zdania nie zmienię.
I chcę już nowy, o! ;D
Pozdrawiam <3
Ramos z tym swoim zadaniem dla Crisa wpakował się jak mucha w smołę. Moim zdaniem, Sergio już popada w paranoję z tą ochroną Blanci, ale może tylko mi się tak wydaje. Nie mówię, że to coś złego :) Ach ta końcówka <3 Aż chcę następny!
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział i pozdrawiam!
O Jezu... Nie wiem czy lepiej idzie Wam pisanie osobno, czy razem, ale zdecydowanie w obu przypadkach jest równie wspaniale. Mogę to czytać i zupełnie się zatracić, zapominając o wszystkim.
OdpowiedzUsuńŚwietna historia, koncept macie genialny. Nie czytałam jeszcze podobnego opowiadania i jestem pod dużym wrażeniem.
Podoba mi się bardzo napięcie i filuterna gra pomiędzy Cristiano a Blancą w połączeniu z nadopiekuńczym Sergio.
O ile ich przyjaźń się nie rozpadnie, to będę w niebie czytając kolejne odcinki. ^^
I czekam Dorota, aż wreszcie dodasz coś na swoim blogu. :3
http://zmiennajakpilka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNOWOŚĆ zapraszam :D
http://takeabreath.blog.onet.pl/ zapraszzam na nowość
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, mimo, że dopiero 2 odcinki, pisany bardzo soczyście ( chyba się już powtarzam). Mam nadzieję, że wkrótce będzie nowy rozdział, a tymczasem zapraszam na nowy rozdział u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://fellintoyoureyes.blog.onet.pl/
Kiedy kolejny? Czekam z niecierpliwością. Zaglądam tu chyba codziennie :) Jak znajdziesz czas to zapraszam :)
OdpowiedzUsuńzmiennajakpilka.blogspot.com
NOWY ROZDZIAŁ również na odnalazlemciecr7.blogspot.com
Mam nadzieję, że niedługo pojawi się coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na nowy rozdział u mnie ;]
http://fellintoyoureyes.blog.onet.pl/
Śmierć przychodzi nieoczekiwanie i czasami odbiera nam najważniejsze dla nas osoby. Nie liczy sie wiek, płeć ani to, co robią na codzień i czy są dobrymi ludźmi, czy może tym złymi.
OdpowiedzUsuńNie umierają jednak do końca, bowiem cząstke nich samych nosimy w swoich sercach zapewniając im tym samym nieśmiertelność. Żyją także w naszych wspomnieniach.
To prawda. O tym wszystkim mają okazję przekonać się: Gerard Pique - mężczyzna, który prawdopodobnie nigdy nie dorośnie i Julia Hernandez - niepozorna, młoda kobieta, która skrywa ciekawą tajemnicę i stara się zatuszować swoją przeszłość.
Jak owa dwójka poradzi sobie w opiece nad małą Lią, która w tak tragiczny sposób straciła rodziców?
#Pique #Fabregas #Lia #FCBarcelona
para-siempre-fcb.blogspot.com
Ona opuszcza Turyn, on rezygnuje z dlaszej gry w Chelsea. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - oboje uciekają przed przeszłością. A gdzie? Do Madrytu. To własnie tam chcieliby zacząć od nowa. Oboje wiedzą, że mają zbyt wiele do stracenia jeśli znowu coś pójdzie nie tak. Czy zdecydują się na bycie razem? Czy miłość przezwycięży lęki i bolesne wspomnienia?
Humorystyczne opowiadanie o szalonych i pociesznych zawodnikach Realu jak i również nieco kłopotliwym trójkącie miłosnym w którego skład wchodzą: Iker, Anastasia i Michael.
#RealMadrid #Ballack #Casillas
te-quiero-para-siempre.blogspot.com
Powracam po długiej nieobecności. Jeśli masz ochotę, serdecznie zapraszam, na nowe rozdziały
Co knuje brat bliźniak Fabregasa? Do czego doprowadzą kłótnie Julii i Gerarda?
Co się stało z Mesutem? Co jest powodem dziwnego zachowania Michaela i co na to Anastasia?
Namiary do siebie możesz zostawić w Spamie. Chętnie zajrzę. Pozdrawiam ;)
Śmierć przychodzi nieoczekiwanie i czasami odbiera nam najważniejsze dla nas osoby. Nie liczy sie wiek, płeć ani to, co robią na codzień i czy są dobrymi ludźmi, czy może tym złymi.
OdpowiedzUsuńNie umierają jednak do końca, bowiem cząstke nich samych nosimy w swoich sercach zapewniając im tym samym nieśmiertelność. Żyją także w naszych wspomnieniach.
To prawda. O tym wszystkim mają okazję przekonać się: Gerard Pique - mężczyzna, który prawdopodobnie nigdy nie dorośnie i Julia Hernandez - niepozorna, młoda kobieta, która skrywa ciekawą tajemnicę i stara się zatuszować swoją przeszłość.
Jak owa dwójka poradzi sobie w opiece nad małą Lią, która w tak tragiczny sposób straciła rodziców?
#Pique #Fabregas #Lia #FCBarcelona
para-siempre-fcb.blogspot.com
Ona opuszcza Turyn, on rezygnuje z dlaszej gry w Chelsea. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - oboje uciekają przed przeszłością. A gdzie? Do Madrytu. To własnie tam chcieliby zacząć od nowa. Oboje wiedzą, że mają zbyt wiele do stracenia jeśli znowu coś pójdzie nie tak. Czy zdecydują się na bycie razem? Czy miłość przezwycięży lęki i bolesne wspomnienia?
Humorystyczne opowiadanie o szalonych i pociesznych zawodnikach Realu jak i również nieco kłopotliwym trójkącie miłosnym w którego skład wchodzą: Iker, Anastasia i Michael.
#RealMadrid #Ballack #Casillas
te-quiero-para-siempre.blogspot.com
Powracam po długiej nieobecności. Jeśli masz ochotę, serdecznie zapraszam, na nowe rozdziały
Co knuje brat bliźniak Fabregasa? Do czego doprowadzą kłótnie Julii i Gerarda?
Co się stało z Mesutem? Co jest powodem dziwnego zachowania Michaela i co na to Anastasia?
Namiary do siebie możesz zostawić w Spamie. Chętnie zajrzę. Pozdrawiam ;)